terapia...
Komentarze: 0
To chyba będzie pewnego rodzaju terapia, która akurat w tym momencie mojego życia jeśli jeszcze nie jest konieczna, to być może mimochodem pomoże. W wieku 27 lat nie powinno się przechodzić takich rozczarowań- zbyt mocno bolą, zbyt mocno odciskają się na sercu, zbyt mocno i trwale zajmują umysł. Pewna bliska mi osoba pewnie określiłaby to głupią gadaniną, ale tak właśnie czuję- wszystko się we mnie przewartościowało, wiele rzeczy, które kiedyś wydawały się oczywiste i pewne stały się oczywiste dopiero w tej chwili. Czuje się jak po praniu mózgu, pozostawiona w pustce i zawieszeniu- to co najważniejsze nie zostało jeszcze ustalone i miotam się ciągle mając nadzieję. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji i zupełnie nie potrafię sobie pomóc, moja bezradność mnie przeraża
Dodaj komentarz